www.braterskieprzymierze.fora.pl

Oggford Oddech Trolla

Otworzył leniwie jedno oko, a później zabrał się otwieranie drugiego, które zostało sklejone miodem pitnym. Problem ten rozwiązał plując sobie na rękę, a później rozcierając ślinę po zaschniętym miodzie. Po chwili drugie oko także było otwarte. Teraz przyszła kolej na udźca który przykleił mu sie do brody. Złapał za niego i oderwał go razem z kępką siwych włosów z brody. Odkleił włosy od mięcha i zjadł, bo mu szkoda było wyrzucać. Stanął nad śpiącymi krasnalami i przyglądał im sie przez chwilę.
- Jak oni słodko śpią - powiedział cicho do siebie. Słodycz ta nie trwała długo bo zaraz złapał do ręki kilka kamieni i począł w nich rzucać póki nie wstaną.
- Pobudka!!! Nie śpimy!!! - krzyczał rzucając w Berona i Khaagara kmieniami.

Khaagar

*Khaagar w momencie rzucania kamieniami śnił o swojej matce* Maaaamooo!!!!!! Nie bij, ała zostaw te kaamieeniee !!!! *Wstał i zaczął biegać jak dziecko dookoła popiołów z ogniska. Po chwili ujrzał Ogga, po którego minie można było poznać, że dobrze się bawił rzucając w nich kamieniami* Ożżżż ty skurczybyku!! Ja tu sobie wspominałem mamusie*Zaczął wymachiwać pięściami, a w pewnym momencie uderzył Berona między jego krzaczaste brwi*

BeronHeavyhand

- [kobieta lekkich obyczajów]! - Krzyknął krasnolud - [jebudu] z tymi łapskami... - Beron szukał przez chwilę na ślepo swojego młota przy pasie, lecz go tam nie znalazł... w sutek tego targnął się po jajach i zdziwił lekko zerkając w dół. Był w samych gaciach?!? Beron zmarszczył osmolone brwi i pomyślał chwilkę. Nie za długo, by się nie przemęczyć... rozejrzał się po pobojowisku i zauważył spaloną kłodę. Przypomniał sobie co miało miejsce wieczorem poprzedniego dnia i chwycił kłodę jeszcze raz. Odwrócił się do Khaagara powoli i uśmiechnął się szyderczo podnosząc jedną brew i pokazując zębiska. W jednej chwili zamachnął się nią, wbijając Khaagara całkowicie w ziemię i za razem Ogga, który stał zaraz za nim.

Khaagar

*krasnal wygrzebując się z ziemi zaczął tłuc Ogg'a po mordzie za incydent z kamieniami, ale nagle przestał, ponieważ zauważył krasnoludzice zmierzającą w ich kierunku...*Ej chłopaki spokój. Nie wiecie kto to może być? Hmm... I dlaczego ma w ręku chochle?!?!?!?! Co o tym sądzicie?

Oggford Oddech Trolla

- Złaź ze mnie, krasnoludu chędożony!!! - krzyknął Oggford i zrzucił Khaagara z siebie. Wstał na proste nogi i zapytał - Co za chochla? Majaczysz czy co?

Khaagar

Ja majaczę? To ty ślepy jesteś!!!*Powiedział z irytacją Khaagar, ciągle przypatrując sie kobitce, która zbliżała się do nich z wolna*

BeronHeavyhand

- UGA BUGA BUGA!!! - Beron z obłędem w oczach, jedną nogą stojąc na kłodzie, uderzał się po piersiach, jak niegdyś taki jeden człowiek lasu, który oberwał po głowie i zwariował. Jego imię zaczynało się chyba na literę "T"... Terzun, czy jakoś tak...

Oggford Oddech Trolla

Popatrzył na Berona i jedyną myślą jaka przyszła mu do głowy to pytanie: Dlaczego? Podniósł z ziemi zawiniątko i podał je Beronowi.
- Masz, to twój młot - powiedział - Miałem dać Ci go wczoraj, ale w tym całym zamieszaniu jakoś mi się zapomniało.

BeronHeavyhand

- Beron przystanął na chwilkę i czerwonymi oczami spojrzał zdziwiony na młot. - UGG??

Wyndida

- SPOKÓJ MI TAM! - Huknął, ale jak!, babsztyl. Bo co innego jest w stanie tak okropnie wrzeszczeć?
- Co tu się działo, hm? Bo już się nie dzieje, zaznaczam! I kto jest odpowiedzialny za cały ten bajzel, smarkacze? - Ha, wystarczyło na nią spojrzeć. Niziutka, przez to na obcasach, ale i tak niższa od nich; młoda, ale wredna. O mentalności starej baby. Właśnie nazwała ich SMARKACZAMI.
Powinni bać się chochli. A właściwie tego, co ta chochla zaniesie na ich talerze przy najbliższym posiłku, jeśli nie będą grzeczni. Oj, powinni...

Khaagar

*Coś w tej krasnoludzicy było dziwnego... taki kucharski obłęd krążył w jej oczach...*
-Gulp! *Przełknął ślinę* -Sk..Skąd przybywasz o Pani? I czemu nosisz chochlę zamiast jakiś świecidełek???

Oggford Oddech Trolla

Uchylił się lekko ku półnagiemu Beronowi i nie spuszczając wzroku z tej..... nieważne, zapytał cicho - Co to za krzykacz? Znasz ją? - Nie wiedział jak się zachować w tej sytuacji, czy ma się bać, czy śmiać? Ona ich w końcu obraziła, więc zebrał się w sobie i zapytał - Kim Ty jesteś, że śmiesz nas od smarkaczy wyzywać młoda damo?

Wyndida

- Jestem tu, psia Twoja rzyć, i to Ci powinno wystarczyć! - Oznajmiła gromko a donośnie. Chyba kompleksy miała. Albo nawet na pewno.
- A jak już koniecznie chcesz wiedzieć, to jestem SOBĄ i kimś, komu będziesz się bał otwarcie podskoczyć, tchórząc i obmawiając za plecami! Starczy, ciekawski szczurze?

Oggford Oddech Trolla

Zmierzył ją wzrokiem i po chwili wybuchł gromkim śmiechem.
- Ja mam się Ciebie bać? - powiedział przez śmiech. Przewrócił się na ziemię i śmiał się jeszcze bardziej.

Wyndida

- A mówiłam? - Stwierdziła cicho i z zadowoleniem, opierając ręce na biodrach. Nie splotła ich z tego prostego powodu, że miała za duży biust.
Oggford zaraz powinien zacząć się dusić, jak dalej będzie się tak śmiał. I o to chodzi. Tylko trzeba o to zadbać...
- Bój się! Powiadam Ci, króliku płochy! Bój się, póki możesz!