Forum www.braterskieprzymierze.fora.pl Strona Główna www.braterskieprzymierze.fora.pl
Witaj Nieznajomy! Trafiłeś właśnie na forum Braterskiego Przymierza! Klanu z zasadami i historią! Poznasz tutaj kilku ciekawych ludzi i weźmiesz udział w sesjach fabularnych. Po prostu zarejestruj się albo napisz do Przywódcy na gg. Nr: 10358881. ZA BP!!!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gra: gru.2007 - sty.2009
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.braterskieprzymierze.fora.pl Strona Główna -> Archiwa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BeronHeavyhand
Prezes - Kierownik
Prezes - Kierownik



Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 4443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Facet

PostWysłany: Pon 19:56, 08 Wrz 2008    Temat postu:

Z tunelu za Krangiem coraz bardziej nasilały się stłumione wrzaski i tupot dziesiątek nóg.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Belgar
Wojownik



Dołączył: 03 Mar 2008
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Facet

PostWysłany: Pon 21:36, 08 Wrz 2008    Temat postu:

Zwrócił się do Canavara.
- Nie musi się bać bo nie jest sa... - urwał i wsłuchał się w hałas. - Do broni! - Krzyknął podnosząc topór.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Canavar
Długobrody



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1218
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ełk
Płeć: Facet

PostWysłany: Pon 22:44, 08 Wrz 2008    Temat postu:

- Ktoś się zbliża? Kto to? i komu pomóc?- po tych słowach pobiegł w cień po czym skrył się w krzakach by zobaczyć rozwój sytuacji.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 16:19, 11 Wrz 2008    Temat postu:

A zbliżał się nie kto inny jak kolejny krasnolud, szkopuł w tym, że nie od strony jaskini a od strony lasu. Dziarskim krokiem pomaszerował w kierunku swoich pobratymców. Stanąwszy przed nimi, rozejrzał się bacznie dookoła po czym wyciągnął fajkę z ust i powiedział:
- Nie dalej jak wczoraj idąc traktem kupieckim w kierunku tamtej wioski - tutaj pokazał dłonią w kierunku gdzie leży wioska - spotkałem moich starych przyjaciół Heavyhand`ów. Chciałem im potowarzyszyć, ale nasze drogi prowadziły w dwóch różnych kierunkach. Dlatego dostałem od nich propozycję abym przystąpił do was, jeśli oczywiście wyrazicie taką chęć. Ja będę zaszczycony mogąc stać ramię przy ramieniu z przyjaciółmi moich przyjaciół.
Chwilę trwała cisza gdy krasnolud przyłożył fajkę do ust i zaciągnął bucha.
- Długo błąkałem się po głuszy, bo tam kazano mi was szukać, jednak usłyszałem jakiś krzyk i skierowałem się w jego kierunku. Widzę, że nie mogłem wybrać sobie lepszego momentu na wasze odnalezienie. Ah tak, zapomniałbym, na imię mam
Grothord. Miło mi.
Powrót do góry
Canavar
Długobrody



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1218
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ełk
Płeć: Facet

PostWysłany: Czw 21:02, 11 Wrz 2008    Temat postu:

- Kolejny z bandy- pomyślał Can nadal przypatrując się co będzie dalej. Nagle za nim trzasnęła gałązka i zanim Can obrócił się, wyciągnął jeden ze scimitarów i pchnął go za siebie. Wyczuł czyjąś obecność na chwilę przed trzaśnięciem i dlatego bez wahania zrobił to co zrobił. Obrócił się i tylko zobaczył jak jakiś cień ucieka pośpiesznie w stronę gąszczu i plątaniny drzew i krzewów, dlatego też nie poznał po kształcie cóż była to za istota.
Pozostało pytanie- Zostać tu, gdzie nie wiem co mnie spotka dalej, czy przyłączyć się do gwałcicieli i bandytów jednak mając oświetlenie i pomoc z ich strony, przecież to krasnoludy dotrzymujące słowa.
A jednak nadal się zastanawiał....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krang
Ambasador
Ambasador



Dołączył: 26 Kwi 2008
Posty: 1509
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Facet

PostWysłany: Pią 17:08, 12 Wrz 2008    Temat postu:

Krang nie mógł już tego dłużej wytrzymać. Nagle, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zaczęły pojawiać się obce istoty. Najpierw pół ork, potem jakiś krasnolud, który twierdził, że są mordercami i porywaczami, a teraz khazad, który utrzymuje, że przysłali go tu Heavyhandowie. Od tego wszystkiego, Krangowi zakręciło się aż w głowie. Przez chwilę stał bezruchu, gorączkowo rozmyślając, co teraz zrobić. Wreszcie podjął decyzję, było mu wszystko jedno. Błyskawicznym ruchem wyciągnął swój topór bojowy i założył dużą, stalową tarczę, na lewe ramię. Pół orku i wy krasnoludy! Zawieśmy nasz spór, do póki nie rozwiążemy sprawy z drowami. Wszyscy słyszycie, że tu idą, więc chwyćcie broń i chodźcie tu! Odwrócił się w stronę jaskini, z której wydobywały się niepokojące dźwięki zwiastujące obecność nieprzyjaciela.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krang dnia Pią 17:20, 12 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dimbo
Piekarz
Piekarz



Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 920
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądś tam, kto wie...
Płeć: Facet

PostWysłany: Pią 17:37, 12 Wrz 2008    Temat postu:

A i owszem. Niepokojące dźwięki nadchodziły bardzo szybko, lecz niektóre z nich były dziwne stosunkowo... Krzyki to? Piski? Trudno się domyśleć cóż to za dziwne stworzenie mogło tu pędzić. Nagle z okrzykiem równym oparzeniu się wrzątkiem z jaskini wypadł jakiś żółty gnom i z rozpędu nie zdołał się zatrzymać i rąbnął w brzuch Kranga. Ojojoj... Kręci... mi się... w głowie... Reszty burczenia gnoma ciężko było zrozumieć. Ewentualnie coś o jakichś grzybach i żuciu... Gnomek jak gdyby oszołomiony klapnął tyłkiem na ziemi przed krasnoludami i tam siedząc kręcił dziwnie na wszystkie strony głową, jakby pijany. Jednak po chwili się otrząsnął i nadal na siedząco powiedział. Dzień dobry! Jestem Dimbo, a za mną są jakieś dziwne cosie kytóre chcą mnie zjeść! Po tych słowach gnom starał sięprzeturlać za krasnoludy wyjmując zza pleców cosik na kształt bambusa...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BeronHeavyhand
Prezes - Kierownik
Prezes - Kierownik



Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 4443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Facet

PostWysłany: Sob 4:59, 13 Wrz 2008    Temat postu:

Very Happy

Zaraz za gnomem, z jaskini wybiegł cały tłum [10-letni zbok]ów. Jeden za drugim w przerażeniu opuszczały podziemia, niektórzy byli uzbrojeni w miecze, niektórzy w ręczne kusze, a inni w ogóle gdzieś pogubili swe bronie. W każdym razie jasne było to, że przed czymś rozpaczliwie uciekali, jakby przed jakimś demonem, którego próbowali przyzwać, lecz wyrwał im się spod kontroli, lub przed wychodowanym magicznie monstrem. Ciemne [pedały] przeważnie po prostu omijały Kranga i resztę, nie zwracając nań uwagi. U niektórych widok krasnoludów wywołał jeszcze większą panikę, choć znaleźli się i tacy, co z rozpaczy szarżowali na nowego wroga. Było ich jednak niewielu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Belgar
Wojownik



Dołączył: 03 Mar 2008
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Facet

PostWysłany: Sob 7:50, 13 Wrz 2008    Temat postu:

Belgar bez namysłu zaatakował pierwszego, cios w brzuch zadał poważaną ranę ale nieśmiertelną. Ku zaskoczeniu krasnoluda, powalony [10-letni zbok] został stratowany przez resztę mrocznych [pedał]ów. - Grzybożyciu czy te [świeczki zapachowe] aby na pewno są same? - - zwrócił się do Dimba używając "Grzybożycia" ponieważ jego ma mroczenie bardziej utkwiło mu w pamięci niż imię.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Canavar
Długobrody



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1218
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ełk
Płeć: Facet

PostWysłany: Sob 8:31, 13 Wrz 2008    Temat postu:

Can był już kompletnie zdezorientowany. Krasnoludy, orkowie, gnom , [świeczki zapachowe]... Za dużo było tego an raz. Wyciągnął swe scimitary widząc [świeczki zapachowe] szarżujące na niego. Począł szarżować na nie. Biegnąć sięgnął [sku.rwysyna] jednym z mieczy na wysokości klatki piersiowej i przeciągnął nim po mrocznym [pedale]. [pedał] padł na kolana, złapał się rękami za miejsce po cięciu i opadł z wiskiem agonii na poszycie leśne. Dwa kolejne widząc śmierć swego przyjaciela wyciągnęły dziwnie wyglądające sztylety. Były długie i czarne, tak czarne, że niemal pochłaniały światło księżyca, które łagodnie jeszcze do niedawna dawały odcień szarości na mroczny las.
[świeczki zapachowe] pobiegły w dwóch kierunkach mając w zamiarze otoczenie krasnoluda i rewanż za śmierć ich pobratymca. Jeden z nich wskoczył zręcznie na drzewo, drugi zaś począł machać rękoma, jak gdyby zaczarowując swój sztylet, który po chwili błyszczał jakby zrobiony z adamantium. Can rzucił się na tego drugiego. Wykonał pierwszy cios z góry, jednak [10-letni zbok] go uniknął. Mroczny [pedał] po tym uniku chciał skontrować uderzenie jednak nie sięgnął krasnoluda. Can odsunął się dwa kroki gdy usłyszał świst. To był drugi [10-letni zbok] który zeskoczył akurat za plecy Cana. Już miał wykonać śmiertelny cios w plecy lecz Can instynktownie zarzucił głową do tyłu z impetem zmiażdżył nos elfowi. [świeczki zapachowe] zalał się krwią i jka byk gdy ją zobaczył szaleńczymi atakami chciał wykończyć oponenta. Drugi atakował także. Can był w potrzasku. Jedną ręką parował razy zakrwawionego elfa, drugą trzymał na dystans drugiego mieszkańca Podmroku. Korzystając z sytuacji. że [pedał] nie myślał o obronie a jedynie atakował, po kolejnym parowaniu jego ciosów Can wywinął scimitarem w kształcie litery S od góry i po zakończeniu manewru z całej siły pociągnął swój miecz ku górze. Rozciął drowowi żuchwę rozpoczynając od gardła a kończąc na ustach. Krew bryznęła i umorusała krasnoluda. Can szybko wytarł się jednak [pedał] widząc co się stało skorzystał z nadarzającej okazji i pchnął sztyletem. Z prawego boku Cana posypały się kółka kolczugi. Widać było też lekko sączącą się krew, jednak rana była płytka. Can złapał się za bok wypuszczając jeden ze scimitarów na ziemię i wybałuszył oczy. Nie spodziewał się tego ataku. Szybko się otrząsnął, gdy [10-letni zbok] ponowił atak. Can sparował uderzenie po czym zwinnym ruchem nadgarstka uderzył [sku.rwysyna] który nie odchylił si po ataku. [10-letni zbok] zataczając się odszedł pięć kroków w tył. Zanim się otrząsnął zobaczył tylko jak w jego kierunku leci oręż krasnoluda. Miecz wbił się w ramię [sku.rwysyna] i powalił go na ziemię. Can podbiegł do niego i opadając na kolano całą masą ciosu skumulowaną w pięści wbił się w twarz [sku.rwysyna]. Drgawki przebiegły po ciele mrocznego elfa. W ostatniej chwili życia wypowiedział już z płytkim oddechem słowo "mata'larimans" po czym wydał z siebie ostatnie tchnienie. Can przez chwilę zastanawiał się nad tym słowem jednak nie znał jego znaczenia. Wstał zerwał dwa listki jakiejś rośliny i przykleił do jeszcze świeżej rany. - Pomoc już w drodze bandyci- powiedział i po zebraniu swych mieczy ruszył w miejsce gdzie spotkał krasnoludy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 17:19, 13 Wrz 2008    Temat postu:

Krasnal jak oszalały machał swoim oskardem na drowi pomiot. Nie zwracał uwagi na to jakiego [sku.rwysyna] leje, młodego, starego, kobietę czy mężczyznę, wszystkich częstował stalą tak samo. Podczas jednej z potyczek Grothord miał pewne problemy z małym zwinnym [łoniakiem]. Skurczybyk cały czas unikał ciosów krasnoluda, jednak sam nie był w stanie kontratakować i walka pomiędzy tą dwójką zaczęła się znacznie przeciągać. Gdy [10-letni zbok], ciągle się cofając, oparł się w końcu plecami o drzewo, Grothord wykonał potężny zamachowy cios od góry. [pedał] nie był w stanie go uniknąć, musiał sparować go swoim mieczem. Daremnie. Oskard łatwo przełamał gardę i na całą długość szpica wbił się w czaszkę. [pedał] zwalił się na ziemię, a wyrwanie oskardu z jego głowy wybiło Grothorda z rytmu. Ten ułamek sekundy sprawił, że krasnal nie był w stanie sparować ciosu idącego od tyłu. Momentalnie obniżył się na nogach, skręcił biodrami i mocno wygiął się na kręgosłupie. Cios, który mierzony był pod pachę ostatecznie trafił w ramię krasnoluda, które momentalnie zaczęło obficie krwawić. Kontra Grothorda na nic się zdała, [pedał] odskoczył do tyłu, wbiegł w tłum swoich współplemieńców i pognał przed siebie, a krasnolud skupił swoją uwagę na kolejnych przeciwnikach.
Powrót do góry
BeronHeavyhand
Prezes - Kierownik
Prezes - Kierownik



Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 4443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Facet

PostWysłany: Nie 3:09, 14 Wrz 2008    Temat postu:

Gdy z tunelu wybiegł ostatni [10-letni zbok], z osiemdziesięcio drowiej bandy, z mroku jaskini wyłonił się wirujący toporek, który udeżając w plecy jednego z uciekających [pedał]ów, zwalił go nieżywego na ziemię. Rzucającym był Beron Heavyhand, jak się okazało, gdyż on wybiegł z ciemności zaraz za tym dużym oddziałem [10-letni zbok]ów. Wielu z nich zawiązało się walką z przebywającymi na zawnątrz krasnoludami, lecz większość uciekała w popłochu, prowokując masę okazyjnych ataków.
Beron przyklęknął na jedno kolanoi odrzucając na chwilę tarczę, chwycił młot obiema rękami. Postawił go do góry nogami na ziemi i oparłszy się o niego zaczął modlić się do Moradina. Żadnych niezrozumiałych słów, nic, co było związane z plugawą magią. Po prostu się modlił do swego boga. Po chwili krasnolud zaczął świecić białą poświatą a blask jego młota mógłby nawet oślepić niejednego [sku.rwysyna]. Beron w końcu wstał i robiąc dwa kroki w przód, udeżył młotem z całej siły w leżącego, martwego [sku.rwysyna]. Ziemia pod stopami walczących i uciekających zatrzęsła się. Dłoń i młot Berona oplotła jasna błyskawica, która wirując coraz szybciej, nabierała mocy. Nagle rozległ się basowy huk, a potężna fala udeżeniowa powaliła wszystkich na ziemię. Efekt dało się odczuć nawet pół kilometra od miejsca potyczki.
Krasnolud zaryczał przeraźliwie. W jego oczach dało się ujżeć czerwony odcień, który pulsował niczym gorąca krew, szybko krążąca w jego żyłach. Z rykiem rzucił się przed siebie w celu miażdzenia leżących i oszołomionych [10-letni zbok]ów, które po prostu nie były w stanie wytrzymać takiego natężenia światła po całym życiu w Podmroku. Najbliższe leżały nawet ogłuszone po prostu falą dżwiękowo - udeżeniową. Krasnolud skoczył na najbliższego [sku.rwysyna] z taką furioą, że jego młot, który nadal otaczała elektryczna aura całkowicie zmiażdzyła głowę przeciwnika. Beron nie martwił się tym, że zabija teraz bezbronne [świeczki zapachowe]. W Podmroku stoczył dziesiątki "wyrównanych" pojedynków, czyli jeden na dwudziestu i wiedział, że ciemne [pedały] i tak nie miałyby szans w walce z nim.

[Wszystkim nie-drowom nic nie jest, oprócz tego, że leżą powaleni na ziemi. Krasnoludy i gnomy nie są aż tak wrażliwe, jak [świeczki zapachowe] Very Happy]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vlyn Heavyhand
Interrex



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Facet

PostWysłany: Nie 5:08, 14 Wrz 2008    Temat postu:

Zaraz za Beronem z tunelu wybiegł duergar - brat Berona. Stanął jak wryty zdziwiony, że tyle krasnoludów zastał na zewnątrz, lecz nie miał czasu na zastanowienia. Gonił wraz z Beronem tę grupkę [10-letni zbok]ów przez dwie godziny a przez kilka ostatnich dni wyrżnął kilka setek takich w Podmroku. Tchórzliwe psy uciekają, lecz trzeba je zatrzymać i wybić jakoś... Vlyn nie miał pojęcia skąd akurat tutaj wzięła się gromadka, którą zostawili kilka dni temu, lecz w każdym razie mogli oni mu pomóc w zabijaniu. Gdy Beron wywołał potężną falę uderzeniową, która wyżłobiła przy okazji pod nim mały krater, wejście do jaskini zawaliło się od wstrząsów. Po chwili wszyscy, łącznie z Vlynem leżeli na plecach, lecz duergar szybko się otrząsnął. Przyzwyczajony był już do sztuczek Berona... szybko reagując, pobiegł za krasnoludem w celu zabijania nieprzytomnych [10-letni zbok]ów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 11:57, 14 Wrz 2008    Temat postu:

Grothord wstał lekko oszołomiony, chwilkę przypatrywał się dwójce krasnoludów dobijających [świeczki zapachowe] zanim zorientował się kim oni są. Podniósł z ziemi fajkę która wypadła mu z ust podczas uderzenia fali i schował do kieszeni. Uśmiechnął się przeraźliwie i ochoczo pobiegł pomagać Heavyhand`om.
Powrót do góry
Belgar
Wojownik



Dołączył: 03 Mar 2008
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Facet

PostWysłany: Nie 15:30, 14 Wrz 2008    Temat postu:

- Nienawidzę Heavyhandów! - Krzyknął podnosząc się. Z całej złości rzucił się na jednego [sku.rwysyna] i z całym impetem parł na niego wystraszony [pedał] uciekł gdzie pieprz rośnie - Zawsze mi zepsują zabawę! HA! - Dokończył.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.braterskieprzymierze.fora.pl Strona Główna -> Archiwa Wszystkie czasy w strefie GMT + 3 Godziny
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26, 27  Następny
Strona 25 z 27

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin